Każdy biegacz średnio lub długodystansowy zna to uczucie, kiedy po kilkudziesięciu minutach biegu przechodzi się w stan, w którym nagle bieg staje się czystą radością. Nogi nagle jakby przestają boleć, czujemy że łapiemy drugi oddech, krok staje się lżejszy, buzia się uśmiecha. To tak zwana euforia biegacza. Szczęście w czystej postaci. Przykro mi trochę niszczyć ten mityczny obraz, ale w gruncie rzeczy nie jest to nic innego jak… reakcja naszego organizmu na określone związki chemiczne, które on sam produkuje pod wpływem określonych bodźców. Zacznijmy jednak od początku.
.
Sam koncept euforii biegacza powstał w latach 70-tych XX wieku. Opisy stanu całkowitego szczęścia wywołanego treningiem, czy zmęczeniem, szybko były podchwytywane przez prasę. Jak to zwykle w takich przypadkach bywa… każdy to wiedział, ale nikt o tym nie mówił. Dopiero artykuły z opisami stanu euforii u najlepszych lekkoatletów na świecie wyzwoliły lawinę odpowiedzi z gatunku: „ja też tak mam!”. Nagle okazało się, że wszyscy tego doświadczają, jedni częściej, drudzy rzadziej. Za temat oczywiście niezwłocznie zabrali się naukowcy, nie tylko amerykańscy Nie ma się co dziwić: ludzkość cały czas gnana jest do przodu nie tylko postępem technologicznym, ale także pogonią za szczęściem. Co by było, gdyby szczęście można było produkować sztucznie, za pomocą związków chemicznych? Tabletek? Kapsułek? Napojów?
.
Zobaczmy co udało się odkryć dzięki dziesiątkom lat badań? Na pewno każdy słyszał o endorfinach, prawda? Ale czy wiesz co to są endorfiny i co powodują? Do czego są podobne? Pod wpływem czego są produkowane? Jeśli jesteś osobą ciekawą świata, tak jak ja, to poniższe może Cię zainteresować
Badania nad endorfinami były już prowadzone wcześniej, przed pojawieniem się euforii biegacza. Nasza wiedza nad ich temat jest obecnie dość szeroka, choć nigdy nie wiadomo czego jeszcze nie wiemy… Wiemy natomiast że:
Kilka z wymienionych wyżej bodźców, powodujących wydzielanie się endorfin, wydaje się być dość oczywista. Mam na myśli takie bodźce jak śmiech, wysiłek fizyczny, czy orgazm. Kilka natomiast może się wydawać dość zaskakująca. Niedotlenienie na przykład? Okazuje się, że niedotlenienie powoduje stres organizmu (aaa, zaraz się uduszę!), co z kolej powoduje wydzielanie endorfin. Nie udało mi się znaleźć pełnego wyjaśnienia tego procesu, ale podejrzewam że organizm próbuje zbalansować stres, aby zachować trzeźwość myślenia.
Ciekawym punktem jest również to, że jedzenie czekolady powoduje wydzielanie endorfin. Z pewnością masz już przed oczami wizję siebie z tabliczką czekolady i z góry wiesz jakie to będzie boskie uczucie. I jakie będziesz mieć później wyrzuty sumienia Aby Cię uratować spieszę z wyjaśnieniami. To nie jest tak, że czekolada powoduje wydzielanie endorfin, a więc radość. To jeden konkretny składnik czekolady i bynajmniej nie jest nim cukier, ani tłuszcz, które często stanowią powyżej 50% całej masy produktu. Prawdopodobnie składnikiem odpowiedzialnym za szczęście po zjedzeniu czekolady jest anandamid, który znajduje się w kakaowcu. Powoduje on efekt podobny do THC, zawartego w marihuanie. Zamiast więc wcinać kolejne kostki czekolady, możesz po prostu zrobić coś pysznego używając sypkiego kakao. Na przykład koktajl owocowy
A jak komuś nie chce się ani biegać, ani gotować, to zawsze pozostaje seks
.
No właśnie. Wiadomo już, że endorfiny wydzielają się przy praktycznie każdym wysiłku fizycznym. Dlaczego więc najsilniej odczuwają je ci, którzy męczą się przez długi czas? Biegacze długodystansowi, kolarze, narciarze biegowi, pływacy? Otóż sęk w tym, że zwykłe ćwiczenia siłowe powodują dużo mniejsze wydzielanie endorfin niż długotrwały wysiłek aerobowy. Za zwiększone wydzielanie endorfin podczas wysiłku aerobowego odpowiadać ma wspomniana już wcześniej trudność oddychania. Kiedy w mięśniach brakuje już glikogenu, kiedy przekraczany jest prób anaerobowy, kiedy zaczyna brakować tlenu, wtedy organizm zaczyna produkować większe ilości endorfin.
Ten proces nie ma miejsca podczas biegów krótkodystansowych, kiedy cały wysiłek odbywa się jeszcze przed progiem anaerobowym. Nie oznacza to oczywiście, że sporty w których ciężej jest osiągnąć euforię biegacza nie dają równie dużo radości Radość to nie tylko endorfiny!
.
Znając już działanie endorfin i skutki ich działania, naukowcy z ameryki przeprowadzili bardzo interesujące badanie, pokazujące potencjalne wykorzystanie ćwiczeń fizycznych w leczeniu ciężkich zaburzeń depresyjnych. W jednym ze szpitali przeprowadzono badanie, które trwało 5 lat (2000-2005) i w którym wzięło udział 202 pacjentów (co ciekawe tylko 49 mężczyzn… czyżby kobiety były 3-krotnie bardziej podatne na wystąpienie zaburzeń psychicznych/depresji?). Pacjentów podzielono na 3 grupy. Pierwsza z nich otrzymywała farmaceutyczny środek antydepresyjny, czyli standardową terapię, druga miała wykonywać ćwiczenia pod okiem prowadzącego, lub samodzielnie w domu, a trzecia otrzymywała placebo (biedacy).
W rezultacie badania stwierdzono, że pacjenci, którzy otrzymywali placebo, odnotowali najmniejszą poprawę w swoim stanie zdrowia (psychicznego). To dobrze. To przynajmniej pokazuje, że leki farmakologiczne działają. Bardziej istotne jednak jest to, że wyniki terapii farmakologicznej były porównywalne do terapii ćwiczeniami fizycznymi! Czyli zamiast łykać tabletki, równie dobrze można codziennie poćwiczyć, i poprawa zdrowia i nastroju będzie taka sama. Wróć! Badanie oczywiście nie uwzględnia innych korzyści płynących z codziennej dawki ruchu, a jest ich wiele. Za to po drugiej stronie mamy oczywiście możliwe skutki uboczne stosowania farmaceutyków… wybór jest prosty? Teoretycznie tak… ale czy ktoś zna lekarza, które przepisuje ćwiczenia fizyczne zamiast leków?
.
Spostrzegawczy czytelnik zauważył, że endorfiny powodują fizyczne i psychiczne uzależnienie. Jeśli ktoś trenuje regularnie, to regularnie aplikuje sobie dawkę endorfin, uzależniając się od nich. Każdy sportowiec regularnie uprawiający sport będzie kojarzyć to uczucie zawodu, smutku i tęsknoty za ruchem, kiedy siedzi uziemiony w domu z powodu kontuzji. Jeśli wciąż jesteś ze mną, to z pewnością wiesz o czym piszę. Wielu zawodników w czasie kontuzji popada w depresję. Tłumaczy się to smutkiem związanym z załamaniem się cyklu przygotowań do docelowej imprezy, ale czy jednocześnie nie może to być efektem odstawienia? Oczywiście, że może.
Czy to jest szkodliwe? No cóż, dopóki uczucie nie jest na tyle silne, że popycha się do treningów bez wyleczenia kontuzji, to nie ma się czym martwić. Najlepszym lekarstwem jest… trening zastępczy. Tak jak pisałem wcześniej, każdy ruch powoduje wydzielanie endorfin, a sportów aerobowych też jest mnóstwo, więc zawsze można poszukać jakiejś alternatywy. Święta trójca zawsze na Ciebie czeka: bieganie, rower, pływanie. Jest spora szansa, że podczas Twojej kontuzji wciąż możesz uprawiać jeden z tych sportów.
.
Oczywiście radość ze sportu to nie tylko endorfiny, solidny wysiłek, czy bieg na wysokim tętnie. Sportem można się cieszyć także na wiele innych sposobów. Lekki trening również może być przyjemny. Możesz wyjść na niego wspólnie z przyjaciółmi i spędzić czas na miłej rozmowie. Jeśli kochasz naturę, to wiele radości przyniosą Ci sporty uprawiane na zewnątrz, w lasach, górach, na rzekach i jeziorach. Możesz wykorzystać sport do poznawania nowych miejsc. Możesz też po prostu cieszyć się tym, że Ci się chce! Tak trzymaj!